Nic to, że dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert wyszedł w trakcie spektaklu w sposób zauważalny, nic to, że Krystyna Zachwatowicz opuściła widownię na tyle głośno, na ile się to da, wstając w geście protestu z fotela. Nic to, powiadam. Bo cóż to znaczy w zderzeniu z gestem Krzysztofa Zarzeckiego, który demonstracyjnie zapowiada: Jeśli Seweryn zostanie dyrektorem z politycznej nominacji, odejdę z zespołu. Felieton Wacława Krupińskiego "Kulturałki" w Dzienniku Polskim.
Kim jest Andrzej Seweryn - wiadomo, kto zacz Krzysztof Z.? No, to aktor Starego Teatru, on w spektaklu Komponenty w reżyserii Michała Borczucha wygłasza kwestię: "Zajeb.... się w tobie". Fakt, to nie ten spektakl zaszczycił wyjściem dyr. Englert. To było podczas prezentowanego przez Teatr Wybrzeże Fantasego, czyli Fantazego Słowackiego w wersji Jana Klaty; oto postać jak z amerykańskiej armii gwałci Rzecznicką, a w tle słychać "Czerwone maki na Monte Cassino". Jan K. już miał swój festiwal w Warszawie, już "Polityka" dała mu nominację do "Paszportu", już zaproszony przez dyr. Mikołaja Grabowskiego przygotowuje w Starym Teatrze sztukę Dicka. Tu też doszło do wyjścia: tym razem wyszli Jan Frycz i Krzysztof Globisz. Z próby - odmawiając grania. Nic to; Hubert Z. i Wojciech K. chętnie ich zastąpili. Oni wiedzą, że w zderzeniu z Klatą - że przywołam frazę Ignacego Gogolewskiego z mojej z nim rozmowy - świat teatru Fantazego przez "z" nie ma szans. Ty