Rozmyślania przy telewizorze
OSTATNIO ogłoszony komunikat GUS-u na temat ludności naszego kraju donosił, że jest nas aktualnie 32 miliony, ale że aż 14 milionów obywateli polskich urodziło się po wojnie. Cyfra oszałamiająca, choć przestaliśmy się już (bez zastrzeżeń) chwalić przyrostem naturalnym. Konsekwencje wyżu demograficznego frapują poważnie redaktorów i twórców wielu programów polskiej telewizji; zostały one zresztą omówione w sposób bardzo interesujący - i co jest ważne - wcale nie "specjalistyczny" (choć można było z tego programu i z tego tematu uczynić okropną piłę) - we wzbudzającym coraz większe zainteresowanie cyklu pod tytułem "Refleksje". Z tym jednakże zastrzeżeniem, że program ten nadawany jest zdecydowanie o zbyt późnej porze. Były w ostatnich "Refleksjach" - dostatecznie już "oddziwnionych" i zajmujących się nareszcie problematyką jak najbardziej konkretną - zdjęcia zmuszające do zastanowienia. Mam przede wszystkim na myśli grupę młodz