Tym razem wyjątkowo długo nie odwiedzałem Warszawy. Ściśle: od pamiętnego wieczoru sylwestrowego, kiedy to w czasie uroczystej premiery "Śpiewnika domowego" Moniuszki stołeczna publiczność tak serdecznie żegnała Adama Hanuszkiewicza, odchodzącego z Teatru Narodowego. Minęły trzy miesiące i oto "Śpiewnik domowy" nadal idzie kompletami, trudno też wcisnąć się na widownię Teatru Małego (drugiej sceny Teatru Narodowego), gdzie grana jest "Komedia pasterska". Po pełnym liryzmu, a także - w drugiej swej części - tragizmu i wzniosłości, "Śpiewniku domowym", ta urocza sielanka przerobiona niegdyś przez Andrzeja Morsztyna z "Amintasa" Tassa, przenosi widza w zupełnie inny świat poetycki: dramatu miłosnego traktowanego z przymrużeniem oka, scen sielankowych pełnych wesołości, a przede wszystkim w świat wspaniałego, barokowego języka, którego Jan Andrzej Morsztyn, znakomity poeta i pierwszy w Polsce tłumacz Corneile'owego "Cyda" był wytrawnym mistrze
Tytuł oryginalny
W Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 65