EN

23.04.2005 Wersja do druku

W uścisku Komandora (2)

Gdziekolwiek jest - w niebie, piekle czy w nicości - jest pewnie taki sam jak w życiu. Patrzy spod zmrużonych powiek. Rzadko się uśmiecha - dokończenie portretu wybitnego teatrologa i reżysera BOHDANA KORZENIEWSKIEGO.

Krótko przed śmiercią pisał w niedokończonym dramacie: "Nie pora teraz na gniewy, którym pozwoliłem wybuchać bez pożytku dla innych i ze szkodą dla siebie przy lada okazji wojen, rewolucji, reform, różnych poczynań zbawców i uszczęśliwiaczy ludzkości. Jednak prawdziwą otuchą napawa pewność, że tam - po drugiej stronie lustra - już ich nie będzie". Po dwudziestu przedstawieniach "Don Juana" w Teatrze Polskim w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego [na zdjęciu] spektakl zostaje zdjęty, dekoracje porąbane. Jest rok 1950. Od czasu narady teatralnej w Oborach w 1949 r. obowiązuje w sztuce socrealizm. "Trybuna Ludu" pisze, że "Don Juan" pełen jest wykwintnych smaczków, wyrafinowanych aluzji, efektownej żonglerki... ale czy tego nam dzisiaj potrzeba w teatrze? To formalizm, religianctwo i oderwanie od rzeczywistości. Maria Dąbrowska zanotowała w dzienniku: "Utwór subtelnie sceptyczny, o wiele za trudny dla mało kulturalnych mas ". Korzeniewski wspo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W uścisku Komandora (2)

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 94

Autor:

Magdalena Grochowska

Data:

23.04.2005