"Szalona lokomotywa" w reż. Michała Zadary w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Bogdan Dondajewski w Gazecie Pomorskiej.
Najpierw sprawiedliwość, potem ranni, a chorzy psychiczni na końcu. Im nie możemy już pomóc - to puenta najnowszej inscenizacji "Szalonej lokomotywy" Witkiewicza na deskach Teatru Polskiego. Muzycy zamiast w kanale grają na scenie, a kinematograf, który zalecał sam Witkiewicz zastąpiła makieta małej kolejki w... kanale dla orkiestry. Obyło się też bez typowej scenografii. Zamiast niej widzowie mogli podziwiać szereg multimedialnych urządzeń z kamerami przenoszącymi obraz na trzy spore ekrany, czy kolorowymi światłami imitującymi sygnalizatory na czele. Do tego całość uzupełniały dźwięki z przerobionych pianin, syren, a nawet odgłosy jeżdżącej kolejki zamiast standardowej muzyki. Jednak w tym z pozoru technicznym szaleństwie znalazła się metoda. Michał Zadara, reżyser i autor najnowszej inscenizacji w Teatrze Polskim w Bydgoszczy nie zapomniał bowiem ani o aktorach, ani o treści i przesłaniu, jakie niesie ze sobą "Szalona lokomotywa" Witkiewic