"Rondo" w reż. Piotra Bikonta w Teatrze KTO w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku Polskim.
Po tej premierze feministki mogłyby Piotra Bikonta solidnie wybatożyć. Ja wolę najpierw ponarzekać na Bogusława Schaeffera. "Rondo" pochodzi z początku lat 90., kiedy Schaeffer napisał chyba z 15 sztuk o pięcioliterowych tytułach ("Seans", "Glosa", "Odwet"). Wszystkie na jedno kopyto. Dziś czyta się te komedyjki ze smutkiem, jak grafomanię. Bo im mniejszy mają związek ze słynną grupą MW2 czy aktorstwem braci Grabowskich i Peszka, im rzadziej bohaterowie gadają w nich o sztuce, a więcej o życiu, obyczajach i społeczeństwie, tym utwór gorszy i płytszy. Widać, że autor nie miał o tych sprawach nic ciekawego do powiedzenia, a mimo to chciał być zgryźliwy i "aktualny", bezczelny i nonszalancki. Ale nie wychodziło. Nie przypadkiem nie gra się dziś żadnego tekstu Schaeffera napisanego po "Próbach". Czyżbyśmy przecenili jego talent? Raczej to sam autor nie do końca zrozumiał, co jest jego atutem. Póki w "Audiencjach" i "Scenariuszach" zabawnie zes