Jesień 1980 roku. Do Warszawy przybywają delegaci regionalnych organizacji NSZZ Solidarność, by złożyć wniosek o rejestrację wielomilionowego, nowego związku zawodowego. Przewodzi im elektryk ze stoczni; który w kilka tygodni stał się legendą. Robotnik - to słowo, w liczbie pojedynczej i mnogiej, jest już wymawiane z nabożnością. Piszą publicyści: Mówiliśmy o nich "robole"; nie wiedząc, że drzemie w nich ujawniona teraz świadomość. Tego dnia późnym wieczorem Komisja Krajowa NSZZ Solidarność z przywódcą strajkowym Wałęsą zostaje spontanicznie zaproszona do teatru na spotkanie z artystami. Przemawia wybitny aktor: mówi do Lecha Wałęsy, o Lechu Wałęsie, wobec Lecha Wałęsy, do robotnika, stoczniowca, wielkiego przywódcy. - Jestem wzruszony - mówi wybitny aktor, głos mu się łamie, przerywa. - Jestem naprawdę wzruszony - ciągnie jednak z przejmującą, sceniczną intonacją - że mogę stać przed panem, mówić do pana, panie W
Tytuł oryginalny
W temacie Dejmek
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik "Solidarność" nr 25