Inauguracja sezonu w warszawskim Teatrze Powszechnym wydaje się być swego rodzaju znakiem czasu. W ostatnich dwóch premierach dostrzec można, moim zdaniem elementy i zjawiska charakterystyczne dla całego dzisiejszego, polskiego teatru. Zacznijmy od sceny malej, na której wystawiono spektakl muzyczny "To śpiewała Ordonka" w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego. Reżyser wraz z Januszem Boguckim (kierownictwo muzyczne) napisali scenariusz oparty na piosenkach śpiewanych przez przedwojenną gwiazdę polskiego filmu i estrady. Łączą się w tym spektaklu dwie konwencje - śpiewanego romansu na dwa głosy i kameralnego recitalu gwiazdy. Wylansowane przez Ordonkę szlagiery są "obciążone dziedzicznie". Tylko niewielu artystom udaje się wyjść poza pierwowzór i zaproponować nowe interpretacje. To dreptanie w ślad za Ordonką szczególnie irytujące było w czasach mody retro. Tytuł spektaklu w Powszechnym mówi o Ordonce w czasie przeszłym, bo też na scenie całkowicie ory
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita, nr 227