Kto raz wpadł w szpony małżeńskiego szczęścia, pewnie zrozumie bohatera "Ożenku" Mikołaja Gogola, który w spektaklu Bartłomieja Wyszomirskiego, granym w Teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie, ucieka tuż przed ceremonią, zostawiając pogrążoną w smutku pannę młodą. Bo cóż go tak naprawdę czeka po wyjściu z cerkwi? Oczywiście koniec kawalerskiego luzu, poobiednich drzemek i rozkoszne wrzaski dziatek, które będą miały coraz to większe potrzeby. Wie o tym świetnie Koczkariow (Piotr Rutkowski), popychający Podkolesina do tytułowego ożenku. Grający go Piotr Rybak boi się małżeństwa z całkiem innego powodu. Wprawdzie poczuł wolę Bożą i marzy o pieszczotach słodkiej żonki, ale wrodzona nieśmiałość nie pozwala mu na tak radykalny krok. Dlatego, gdy przyjdzie decydujący moment, a czerwona kurtynka zacznie się bardzo powoli zasuwać, zaciskając się za nim niczym pętla na skazańcu, da nura przez okno. Zdaje się, że całkiem nieświadomie udaje
Tytuł oryginalny
W szponach małżeństwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 163