STRINDBERG i Witkacy. Dwaj twórcy odważni do końca w swoich diagnozach, wypisujący bezlitosne requiem swojemu światu. Jednocześnie dwaj prekursorzy nowoczesnego teatru. To punkty styczne. A co ich dzieli? Przede wszystkim tonacja. Autor "Pelikana" buduje akt oskarżenia mieszczańskiego świata z całą powagą i bezwzględnością, Obnaża w sposób metodyczny i niezwykle wyostrzony swoiste piekło sytuacji rodzinnej, w której nie obowiązują nawet najbardziej elementarne normy i więzi międzyludzkie. Tą drogą doprowadza fabułę psychologicznego dramatu do ostatecznych krańcowych konsekwencji. Witkacy jest bogatszy o dalsze doświadczenia, o świadomość wojennego i rewolucyjnego kataklizmu. On ukazuje następne, otwarcie kryzysowe stadium istnienia czy raczej agonii mieszczańskiej cywilizacji. W jego ujęciu to już świat skazany na bankructwo i zagładę, pozbawiony wszelkich wartości i nie zasługujący na poważne oskarżenie, tylko na drwin
Tytuł oryginalny
W świecie szaleństwa i drwiny
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 16