Reżyserowi udało się uchwycić absurd życia w Rosji lat dwudziestych - o spektaklu "Starucha" w reż. Igora Gorzkowskiego, koprodukcji Teatru Ochoty z Warszawy i Teatru Centralnego z Lublina pisze Katarzyna Piwońska z Nowej Siły Krytycznej.
"Starucha" Igora Gorzkowskiego to wyprawa do Rosji lat dwudziestych ubiegłego wieku. Reżyser bierze na warsztat powieść Daniiła Charmsa - współzałożyciela grupy OBERIU (Objedinienije Riealnogo Iskusstwa - Zjednoczenie Sztuki Realnej), która stawiała sobie za cel rozpowszechnianie "absurdyzmu". Gorzkowski podpiera się także ich manifestem oraz biografiami poszczególnych członków kolektywu artystycznego. Nie po to jednak, by realistycznie odwzorować rzeczywistość tamtego okresu, ale by wydobyć na powierzchnię cechujący grupę nowatorski sposób patrzenia na świat. Oglądany oczami Oberiutów rysuje się jako miejsce, gdzie dni wypełniają zdarzenia absurdalne, a leniwie toczącemu się życiu towarzyszy stale podskórny lęk. Pozbawione sensownej motywacji zajścia mogą przesądzić o losie bohaterów, a nawet o ich być albo nie być. Takie bowiem było doświadczenie Oberiutów - za nonszalanckie postawy wobec przyjętych norm byli oni wielokrotnie aresztowan