EN

23.03.2007 Wersja do druku

W stronę światła

"Kompozycja w słońcu" zwiastuje powrót do tego, co najlepsze w twórczości Ingmara Villqista - kameralnej, zwartej formy i gęstej frazy, zapisanej niezwykle konkretnym, ale zarazem poetyckim językiem niedopowiedzeń, który oddaje rytm uśpionej, niespiesznej egzystencji. W nim zamknięte są tłumione latami namiętności i mroczne tajemnice z przeszłości - mściwe fantomy wyzierające niczym wyrzut sumienia z zakamarków zastygłego w bólu półżycia.

"We wszystkich moich dramatach pojawiają się postacie ukazane w momencie konieczno­ści zapłacenia rachunku za coś, co wydarzyło się w przeszłości" - powiedział w jednym z wywiadów autor "Kompozycji w słońcu". Villqist nigdy nie ukrywał swojej fascynacji pro­blemem winy i odkupienia. "Winy niezawi­nionej", wpisanej w ludzką egzystencję jako konsekwencja grzechu pierworodnego - grze­chu urodzenia się. Bo czy winą może być miłość, która połączyła w młodości Marię i Heiziga, osieroconych przez rodziców, pozba­wionych ich wsparcia i bliskości, skazanych tylko na siebie, w pustce i ciszy wielkiego domu? Kto ma ich osądzić? Jaki trybunał ma prawo wydać na nich wyrok? Purytańskie spo­łeczeństwo ze swoimi nakazami i zakazami, których respektowanie pozbawia człowieka prawa do szczęścia? A jednak wiele lat temu ukorzyli się przed tym społeczeństwem i jego normami, poddali się obezwładniającemu po­czuciu grzechu, grzebiąc swoją hańbę w ci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W stronę światła

Źródło:

Materiał nadesłany

Fora. Gazeta Teatralna Nr 12

Autor:

Joanna Puzyna

Data:

23.03.2007

Realizacje repertuarowe