"Mewa" w reż. Pawła Miśkiewicza w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
W "Mewie" Pawła Miśkiewicza nie słychać krzyku mew, nie ma jeziora ani dworu Sorina. Znakomita scenografia Barbary Hanickiej ogranicza przestrzeń do niezbędnego minimum. Proste, drewniane krzesełka, w tle brzezina, a na scenie biel śniegu który jest tylko puchem. Jak życie. Najnowsza, krakowska inscenizacja arcydzieła Czechowa na pewno wywoła dyskusje. Jest chropowata, niedoskonała, po wyjściu z przedstawienia mnożą się pytania, na które nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Właściwie dlaczego Arkadina (Iwona Bielska) została pomyślana slapsticowo? Z jakiego powodu Nina (Małgorzata Hajewska) nie jest rozmarzoną dziewczynką, tylko dojrzałą, smutną kobietą? Kim naprawdę jest Masza (Urszula Kiebzak) - pijaczką czy wizjonerką? Miśkiewicz powtarza niektóre Czechowowskie wątki, rezygnując z pozostałych, w tekst "Mewy" zostały wplecione słynne kadencje z "Płatonowa" i "Wujaszka Wani". Ów sceniczny galimatias, nad którym w żaden sposób nie