Ucieszyłam się, kiedy przeczytałam we wczorajszej "Stołecznej", w "pobożnych życzeniach" Jacka Poniedziałka, jakie sprawy teatru uznał "godnymi załatwienia" - pisze Izabella Cywińska w liście do Gazety Wyborczej - Stołecznej.
Minęło 25 lat, kiedy będąc ministrem kultury, zaproponowałam środowisku reformę teatrów. Chciałam, żeby już wtedy, na samym początku, teatry przestały pracować na takich zasadach jak w PRL-u. Nie udało się. Środowisko odrzuciło moją propozycję, chcąc zachować socjalistyczne status quo. Wszystkim po równo, a reszcie po uważaniu. Cieszę się, że teraz, po 25 latach, przedstawiciel naszego środowiska, tego samego, które wtedy nazwało moją propozycję: "kategoryzacją" i jako taką brutalnie odrzuciło, proponuje coś na nasz wzór. Na wzór naszego ówczesnego planu uzdrowienia teatrów, pod którym podpisali się członkowie Rady Teatru: m.in. prof. Bogdan Korzeniewski, redaktor Jacek Sieradzki i dyrektor Maciej Englert, przewodniczący Rady. Kawał czasu, a sprawa ciągle aktualna! Izabella Cywińska była minister kultury