Jako syn Jana Suwarta, jednego z oskarżonych w Procesie Dziewięciu, który wśród swoich obrońców miał mecenasów: Michała Grzegorzewicza, Gerarda Kujanka, Stanisława Hejmowskiego, ale i Juliusza Wójciaka, czuję się w obowiązku zabrać głos, by po tylu latach od tamtych wydarzeń wypowiedzieć replikę już nie wobec stalinowskiego prokuratora, ale wobec dziennikarza działającego, jak wierzę, w świecie wolnego słowa - pisze do e-teatru Adam Suwart, po publikacji w tygodniku Wprost.
"Tak, broniliśmy oskarżony Czerwiec, przeciw propagandzie, przeciw prasie, przeciw Urzędowi Bezpieczeństwa, przeciw wszystkim możnym Polski Ludowej. Nie pozwoliliśmy zepchnąć Czerwca do rynsztoka. Walczyliśmy jak szczury przeciw lwom, ale w historii, czasem, nawet szczurom zdarza się zwyciężać" - tymi słowy wspominał mecenas Michał Grzegorzewicz rolę adwokatury w słynnym Procesie Dziewięciu, w którym wybitni adwokaci bronili oskarżonych uczestników wydarzeń Poznańskiego Czerwca 1956, w tym mojego Ojca, Jana Suwarta. Nagranie to, pochodzące z audycji Polskiego Radia, zrealizowanej w 1980 r. przez redaktor Agatę Ławniczak i Barbarę Miczko-Malcher zabrzmiało mi po wielu latach w głowie, gdy przeczytałem artykuł autorstwa Krzysztofa M. Kaźmierczaka, poświęcony mecenasowi Juliuszowi Wójciakowi, ojcu Ewy Wójciak, szefowej Teatru Ósmego Dnia ("Mój ojciec był ubekiem. I co z tego?", Wprost nr 19, 6-12.5.2013 r.). Żałuję, że ten niezwykle ważny wąte