Zanim dzielni komandosi z powieści MacLeana zdołali wysadzić w powietrze działa Nawarony, błądząc w zamieci wiedli ze sobą pouczające dialogi: "- Komendancie, jak pan chodził do szkoły, może pan czytał historię o ludziach, którzy zbłądzili wśród śnieżycy i chodzili całymi dniami w kółko? - Mieliśmy dokładnie ten sam podręcznik... - Wędrowali w kółko, aż zamarzli na śmierć..." Twórcy przedstawienia w Teatrze Słowackiego kreując dramat muzyczny na motywach "Śniegu" Stanisława Przybyszewskiego, nie uwzględnili czyhających niebezpieczeństw. Chociaż wywołana przez nich "Śnieżyca" nie była wcale taka wielka, to jednak wystarczająco duża, żeby wśród niej zbłądzić. Kilka łatwo rozpoznawalnych melodii, przypisanych do postaci, wszystko w miarę możliwości wyczyszczone z programowej "Przybyszewszczyzny" i sprowadzone do powracającego "od zawsze" w literaturze i w życiu problemu istnienia kilku różnych osób w jednej osobo
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 238