EN

2.02.2009 Wersja do druku

W służbie rozpędzonego języka

- Dokanaliśmy subiektywnego wyboru tak, by jak najpełniej pokazać podmiot miłosny. Najważniejszy jest sam bohater, który za wszelką cenę szuka wyrazu dla swoich emocji, uczuć. Miota się w tym wszystkim, krzyczy. Do wyrażenia tego co czuje służy mu ciało, głos, emocje - o spektaklu "Fragmenty dyskursu miłosnego" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie mówi reżyser RADOSŁAW RYCHCIK.

(...) O spektaklu "Fragmenty dyskursu miłosnego" opowiada Radosław Rychcik Ronald Barthes punktem wyjścia do napisania "Fragmentów dyksusu miłosnego" uczynił "Cierpienia młodego Wertera". Czy pan także zaczynał pracę nad spektaklem od spotkania z tekstem Goethego? - Barthes wyszedł od tej cudownej książki, ale ja uznałem za uczciwsze wyjście od tego, co mnie osobiście bardziej interesuje. Dla mnie i pozostałych twórców bardziej przekonujące i przeżyte były obrazy filmowe. Punktem wyjścia uczyniliśmy więc sceny z filmów, które zapadły nam najbardziej w pamięci. Pochodziły one głównie z takich produkcji jak: "Pogarda" Godarda czy "Pod osłoną nieba" Bertolucciego. Odwołując się do najważniejszych, rozmawialiśmy o naszych przeżyciach miłosnych. Tak powstawał ten spektakl. Struktura książki Barthesa jest a-dramatyczna. Chyba trudno na jej podstawie opowiadać linerną historię, skoro najwąniejsze są wewnętrzne przeżycia podmiot

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W służbie rozpędzonego języka

Źródło:

Materiał nadesłany

www.polskieradio.pl/31.01

Autor:

Magdalena Zaliwska

Data:

02.02.2009

Realizacje repertuarowe