BARDZO nie lubię rocznic i jubileuszy, które są przekleństwem naszego życia kulturalnego. Czasami nawet wpadam w ponurą rozpacz. Czyżbyśmy rzeczywiście nie mieli współczesnej sztuki aktualnej - to znaczy atakującej aktualne problemy, a tylko sztukę okolicznościową, napędzaną parkinsonowskim mechanizmem biurokratycznego koła, które podporządkowuje życie kalendarzowi stojącemu na biurku, a nie na odwrót i nie dba, aby współczesna działalność odciskała się znaczącym piętnem na przeciekającym, przez niezdarne palce czasie? A jednak o pewnych datach nie mogę myśleć bez wzruszenia. Zbliża się m.in. rocznica, jedna z tych wielkich, rzeczywiście godnych zauważenia i głębszych refleksji a nawet międzynarodowych sesji naukowo-krytyczno-literackich, filmowych czy teatralnych. Myślę o 150 rocznicy urodzin, Fiodora Mikołajewicza Dostojewskiego, którą będziemy obchodzić 11 listopada. Właściwie słowo "obchodzić" nie jest tu dobrym słowem, łącz
Tytuł oryginalny
W skąpym świetle dwóch rocznic
Źródło:
Materiał nadesłany
WTK nr 29