EN

24.01.2020 Wersja do druku

W sieci układów, kontaktów i kompromisów

Wejście w operowy świat mazurowym krokiem sarmackim i z ludowymi tańcami góralskimi jest dzisiaj bardzo trudne lub wręcz niemożliwe - pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.

Trzy "polskie" premiery w trzech teatrach Europy odbyły się w grudniu niemal w tym samym czasie. Mamy coraz liczniejszą grupę śpiewaków odnoszących sukcesy w świecie, teraz możemy dodać do nich reżyserów z własnymi ekipami realizatorów, a dzieła polskich kompozytorów także bywają coraz częściej wystawiane. Czy to oznacza, że zajęliśmy mocną pozycję? To zbyt optymistyczne twierdzenie. Stała obecność na globalnym rynku, gdy coraz bardziej zacieśniają się kontakty między instytucjami operowymi, to kwestia nie tylko talentu i szczęścia, lecz także dobrych relacji i wytrwałej promocji. A tego ciągle się jeszcze uczymy. Nie mamy przecież wielkich tradycji. Polscy śpiewacy potrafili co prawda robić światowe kariery już od końca XIX wieku, ale kompozytorów spotykały częściej porażki niż sukcesy, by wspomnieć choćby Stanisława Moniuszkę, Karola Szymanowskiego czy Ludomira Różyckiego. Jeśli nawet po ich opery czy balety sięgały za życi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W sieci układów, kontaktów i kompromisów

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 1

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

24.01.2020

Wątki tematyczne