EN

30.06.2011 Wersja do druku

W sieci symboli

Kto oczekuje komizmu słownego oraz błyskotliwych dialogów rodem z Fredry, może wyjść z teatru zawiedziony - o spektaklu "Śluby" w reż. Wojciecha Kościelniaka prezentowanym na VI Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych pisze Agnieszka Serlikowska z Nowej Siły Krytycznej.

Przyciemnione światło, pełzające po prześcieradle animowane muchy, groteskowa postać służącego - czy to może być wstęp do adaptacji "Ślubów Panieńskich"? Oczywiście, przecież reżyseruje Wojciech Kościelniak. Kto oczekuje od tego spektaklu komizmu słownego oraz błyskotliwych dialogów rodem z Fredry, może wyjść z teatru zawiedziony. Trudno odnaleźć w "Ślubach" rytm oryginalnego tekstu, lekkość słowa, czy też romantyczną pogodę ducha. To spektakl mroczny, oniryczny i groteskowy jednocześnie. Na dodatek w muzycznej formie. Czy to musical? Mam wątpliwości. Większość kwestii jest śpiewana, scenom towarzyszy często skomplikowana choreografia, ale brakuje piosenek. Niepokojąca, bardzo rytmiczna muzyka Piotra Dziubka nie jest dźwiękową ilustracją treści spektaklu, a elementem jego groteskowej atmosfery. Gatunkowo "Śluby" są kolejnym krokiem na obranej przez reżysera drodze - ścieżce bliższej dramatycznemu teatrowi muzycznemu niż musicalowi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Agnieszka Serlikowska

Data:

30.06.2011

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe