Anna Augustynowicz, jedna z najciekawszych polskich reżyserek, dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego w Szczecinie, w kwietniu przygotowuje w Warszawie aż dwie premiery. Prowadzi próby do "Powrotu na pustynię" Bernarda Marie-Koltsa w Teatrze Powszechnym. Spektakl pojawi się na afiszu już 2 kwietnia. Zaraz potem reżyserka zajmie się tekstem "Zszywanie" Anthony'ego Neilsona, którego premiera przygotowywana jest przez TR Warszawa w ramach projektu Teren Warszawa.
DOROTA WYŻYŃSKA: Była Pani kiedyś na pustym? ANNA AUGUSTYNOWICZ: Byłam. To taki nadmiar przestrzeni powietrznej, który czyni człowieka kimś niewiele większym od ziarnka piasku. Myślę jednak, że turystyczne doświadczenie pustyni jest tylko namiastką tego, co w istocie można przeżyć w tym miejscu. Patrzyłam na to wszystko z perspektywy turysty podróżującego klimatyzowanym dżipem. Obywatela, który zostaje zakwaterowany w luksusowym hotelu i kąpie się w basenie, do którego ciemnoskórym dzieciom nie wolno wchodzić. Przygnębiające. Rozumiem, co Kolts miał na myśli pisząc, że "dramat bez udziału Murzyna, jest jak zdjęcie bez światła". Dla nas problem abstrakcyjny. "Murzyn" to u nas wciąż egzotyka. DW: O jakiej pustyni mówi nam Kolts? AA: Widz może zadać pytanie, czy tytuł "Powrót na pustynię" oznacza powrót do domu, który jest pustynią, czy jest to ucieczka przed tym domem do Algierii. Na to pytanie, mam wrażenie, jest bardzo wiele od