"Moralność pani Dulskiej, czyli w poszukiwaniu zagubionego czakramu" w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
W tym bełkotliwym i nudnym spektaklu trudno doszukać się nie tylko zagubionego czakramu, ale i sensu. Bartosz Szydłowski zapuścił sondę w duszę Zbyszka Dulskiego i poszatkował w tym celu "Moralność pani Dulskiej", a także przeniósł ją we współczesność. Nie przyniosło to ciekawych odkryć, cała ostrość i zjadliwość Zapolskiej wyparowała bezpowrotnie, a w zamian dostaliśmy coś w rodzaju szkolnego wygłupu. Żeby choć Szydłowski naprawdę zajął się bezwzględną analizą artystowsko-kołtuńskiej duszyczki Zbyszka Dulskiego i jego rodziny. Ale nie, spektakl poprzestaje na mętnych aluzjach i pomrugiwaniach, jaka to krakowska bohema jest marna, w knajpach albo na kanapach przesiaduje, gada o byle czym, zachwyca się Piwnicą pod Baranami, filmuje rodzinę i udaje, że coś tworzy. Na scenę wkraczają odziani w czerń i białe baranie maski tancerze, witają się z Dulską, coś tam niby robią - ale co i po co? I czemu akurat Piwnica nieszczęsna ma s�