Gdy na zakończenie przedstawienia "Tańce w Ballybeg" w reżyserii Bogdana {#os#1747}Hussakowskiego{/#} na scenie Teatru im. J. Słowackiego kręcił się dziecinny bączek, puszczony ręką dorosłego mężczyzny, odczułam wielki niedosyt. Miałam ochotę ponownie go nakręcić, aby jeszcze raz, w rytm spokojnej muzyki Krzysztofa {#os#3932}Szwajgiera{/#}, odwinąć nić wydarzeń ze szpulki czasu oddalającego się świata. Sztuka Briana {#au#1238}Friela{/#} - irlandzkiego dramaturga - jest opowieścią o przemijaniu, o odchodzeniu w przeszłość dzieciństwa, spędzonego przez narratora Michaela w prowincjonalnej dziurze, wśród pięciu starzejących się, samotnych kobiet, które tęsknią za lepszym, ciekawszym życiem. Symbolem tych tęsknot jest radio, stanowiące centralny punkt ubogiego domostwa. To ono rozładowuje największe napięcia i dostarcza małych radości mieszkankom. Scenograf Grzegorz {#os#1196}Małecki{/#} oddał znakomicie
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 301