"Pustynia" w reż. Łukasza Witta-Michałowskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
W otwierającej spektakl scenie falująca płachta-pustynia wyrzuca z siebie człowieka. Półnagi, z białą przepaską na biodrach, zwraca się do tajemniczej, spowitej w ciemną szatę postaci z osobliwą prośbą. "Wiem, że muszę umrzeć jako męczennik" - mówi, gdy tamten celuje do niego z pistoletu. Rozwiązanie tej sceny nastąpi dopiero pod koniec spektaklu: bohater - Karol de Foucauld - leży martwy. Początek przedstawienia jest zatem swoistym skrótem: moment narodzin bohatera sąsiaduje z odległą o lata chwilą, kiedy umrze. Pomiędzy tymi dwoma punktami rozpina się opowieść o człowieku, który szuka swojego przeznaczenia i znajduje je - w męczeńskiej śmierci. Karola de Foucauld poznajemy w chwili, kiedy jest żołnierzem i wiedzie hulaszcze życie. Choć w półnagim, zabawiającym się z prostytutką wojaku trudno rozpoznać człowieka, który niedługo odda się kontemplacji, jego nagość-rozwiązłość dziwnie rymuje się z późniejszą nagością-świ�