Zadziwia mnie, że techniki jakimi posługuje aktor dramatyczny, nie ujawniły się w spektaklu w najmniejszym stopniu, jakby pod prąd współczesnym przemianom opery światowej - o "Czarodziejskim flecie" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.
Dorobek Wolfganga Amadeusza Mozarta liczy ponad 600 utworów. Wśród nich znajdziemy symfonie, divertimenta, nokturny, serenady, cassazioni, marsze, serenady, utwory religijne i kameralne. Do ogromnego zbioru muzycznego należy oczywiście dodać opery. Szerszej publiczności najlepiej znane są "Wesele Figara", "Don Giovanni" oraz "Czarodziejski flet" z librettem Emanuela Schikanedera. Po tę ostatnią sięga również Teatr Wielki w Łodzi, który już po raz czwarty zaprezentuje ją na deskach swojego teatru, tym razem w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Stworzony przez niego obraz, otwierający operę, zdaje się przedziwny. Plecami do widzów ustawiona zostaje ściana z chóru. Po kilku taktach muzyki, jakby na jej znak, pod jej dyktando, teatralna maszyneria idzie w ruch. Obrót sceny odkrywa monumentalne ludzkie twarze, a światło wydobywa biel trzech lamp, które swoim wyglądem przywołują na myśl lekarski gabinet czy też salę operacyjną, w której na łóżku sp