Twórcom nie udało się wyeksponować uprawianej przez autorkę przeciw-historii, w której osobiste narracje tworzą alternatywne opowieści - o spektaklu "Zaginiona Czechosłowacja" w reż. Marii Spiss z Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie prezentowanym na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Demoludy" w Olsztynie pisze Katarzyna Lemańska z Nowej Siły Krytycznej.
"Zaginiona Czechosłowacja" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk to współczesny dramat, który obok tekstów Pawła Demirskiego czy Doroty Masłowskiej, podejmuje temat polityki historycznej i pamięci. Spektakl w reżyserii Marii Spiss, zaprezentowany na tegorocznym Festiwalu Demoludy, miał swoją prapremierę w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Twórcy podejmują temat mówienia o historii, koncentrują się na samym procesie opowiadania o przeszłości: uruchomienia (post)pamięci, uprzedzeń, stereotypów - wszystkiego, co składa się na nasze wyobrażenie o Praskiej Wiośnie w Czechosłowacji (równie dobrze mogłoby się to dziać w każdym innym kraju, chociażby w PRL-u), po wydarzeniach której bohaterowie muszą na nowo zbudować poczucie narodowej przynależności. Tekst Sikorskiej-Miszczuk nie parodiuje wydarzeń historycznych, nie opiera się na faktach, ale stanowi zapis doświadczeń konkretnej pisarki tworzącej dramat (w teatrze staje się ona także reżyserką