W ramach Czynnych Poniedziałków w Teatrze Polskim mieliśmy okazję wysłuchać dramatu "Życie i śmierć Barbary Krapp". Artur Urbański tym razem w potrójnej roli: autora dramatu, reżysera i aktora, przedstawił nam historię kobiety, która nie mogąc poradzić sobie z własnym życiem, zamyka się w swoim wewnętrznym świecie. Tą kobietą jest właśnie tytułowa Barbara Krapp - w tej roli Teresa Sawicka. I to wokół niej ogniskuje się cała akcja dramatu - pisze Paulina Dreslerska w portalu G-punkt.pl.
Barbara opowiada nam historię swojego życia. Jest to chaotyczny ciąg wspomnień, w którym zwykle przeważają zabawne anegdotki. Tylko co jakiś czas wspomina o tym, że była dobrą matką, a jej dzieciom żyje się teraz lepiej. Jedynie widmo "czarnego ptaszka bez jednego oczka" wkrada się w jej wyimaginowany świat, uświadamiając, że w tym pięknym obrazku coś jest jednak nie tak. Teraz Barbara opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem zamożnej pary. Pary, której wzajemne relacje opierają się na obustronnej ironii i sarkazmie. Subtelnie prowadzona rola matki niepełnosprawnego chłopca (Monika Szalaty) wnosi do sztuki powiew świeżości. Widz ma wrażenie, że jedynie w niej pozostała jakaś chęć do walki o rodzinę i własne szczęście. Tymczasem dla jej męża (Artur Urbański) obsesją staje się zgłębienie tajemnic Barbary Krapp. Zaczyna spotykać się z jej dziećmi, niczym śledczy wyciąga z nich opowieść o losach rodziny. Wersji wydarzeń jest jednak