EN

4.08.2006 Wersja do druku

W Polskę idziemy...

- Aktor musi sprawdzać się zarówno w telewizji, jak i w filmie, radiu, teatrze. Wszędzie. Nie ma podziału na role teatralne czy filmowe, jest tylko inny rodzaj pracy - mówi aktor WIESŁAW GOŁAS.

* Sam pan się zdecydował, żeby zostać aktorem, czy ktoś pana namówił? - Jestem synem wojskowego, a bliżej - przedwojennego oficera. Wszystkie medale ojca przechowuję do tej pory. Miałem iść jego śladem - zostać marynarzem, a może lotnikiem... Ale dziecięce marzenia udaremniła wojna... * ... w której wziął pan udział. - To za dużo powiedziane. W momencie wybuchu wojny miałem 9 lat. Należałem do Szarych Szeregów, potem wstąpiłem do AK, chcąc z bronią w ręku walczyć z wrogiem. Tymczasem przedzierałem się przez Lasy Świętokrzyskie na rowerze, przenosząc ulotki. Któregoś dnia wpadłem podczas łapanki w ręce gestapo i znalazłem się w więzieniu. * Wspomniał pan o Lasach Świętokrzyskich, co by sugerowało, że tamten region to pana strony rodzinne? - Pochodzę z Kielc i tym się szczycę, bo przecież trudno nie lubić swego miasta, w którym przeżyto się wiele chwil radosnych, ale i smutnych. W Kielcach ukończyłem gimnazjum. Bytem "najś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W Polskę idziemy...

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Ciechanowski nr 31/01.08

Autor:

Janusz Świąder

Data:

04.08.2006