"Ubu Rex" to jedno z najlżejszych gatunkowo dzieł Krzysztofa {#au#1590}Pendereckiego{/#}, dowodzące, że nieobce mu jest poczucie satyry. Jednak dosłowność satyry politycznej, jakiej użył Krzysztof {#os#8022}Warlikowski{/#} jako klucza swej realizacji w Operze Narodowej, jest doprawdy nadmierna. To prawda, że sztuka stworzona ponad wiek temu przez francuskiego sztubaka Alfreda {#au#620}Jarry'ego{/#} dziwnie przylega do naszej dzisiejszej rzeczywistości. Czy to jednak nie jest za łatwe - pokazanie na wstępie opery statku z "Rejsu", a w drugim akcie polskiego Sejmu; ubranie chamów w dresy, Ubu w krawat w ukośne paski (szaro-czarne dla niepoznaki), a królowej Rozamundy w kostiumik a la Pierwsza Dama? Czy Jerzy {#os#1115}Jarocki{/#}, współautor (z kompozytorem) libretta, tworząc specjalnie na tę okazję polski przekład, nie przesadził czyniąc Ubu hrabią Starachowic (w oryginale Sandomierza), a w finale każąc mu rozpoznawać małżonkę po "nerwikach w oczach"? To t
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 42