Poprzez antyczną Grecję i z pomocą Eurypidesa Włodzimierz Staniewski dotarł do współczesnej Polski - i jest przerażony pomieszaniem wartości i upadkiem autorytetów - o spektaklach Gardzienic pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.
W nowych spektaklach zespołu Włodzimierza Staniewskiego przesuwa się środek ciężkości wypowiedzi gardzienickiego guru teatru poszukującego i eksperymentalnego. W "Metamorfozach" Staniewski opowiadał zrekonstruowanym przez siebie, niezwykłym językiem teatru antycznego o narodzinach chrześcijaństwa, co jednak stanowi dla nas, współczesnych, było nie było, tematykę historycznie odległą, dla niektórych nawet wyimaginowaną, pożywkę co najwyżej dla wytrwałych wizjonerów i intelektualistów. Urok formy afabularnego, dynamicznego tanecznego i muzycznego widowiska, jakim były "Metamorfozy", estetyzował i na drugi plan przesuwał jego treści. W "Ifigenii w Aulidzie" Eurypidesa jest już inaczej. To wprawdzie, jak zawsze w teatrze Włodzimierza Staniewskiego, spektakl kreacji zbiorowej, ale grający Agamemnona Mariusz Gołaj jest aktorem jak się patrzy - ma twarz i gra twarzą i gestem, wcielając się w postać władcy, który - decydując się na zabicie córki