Tegoroczny sezon w teatrach warszawskich jest na pewno niecodzienny. Wystartował w innej epoce, potem była dłuższa przerwa i nowy początek w zmienionych warunkach. Stwarza to dla dyrekcji teatrów szczególny problem. Muszą one odpowiedzieć sobie na pytanie, co grać i dla kogo? Muszą zorientować się, na co publiczność zechce chodzić, bo przecież w okresie reformy gospodarczej i stanu wojennego nie każdy zechce wybrać się do teatru na byle co, sale nie zawsze będą pełne, a wpływy kasowe stają się ważnym elementem i sprawdzianem atrakcyjności przedstawień, od czego w większym stopniu niż dawniej zależeć będzie los każdej sceny. Trzeba przyznać, że Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy dobrze sobie radzi z tymi sprawami. Świadczy o tym wybór "Kaliguli" Camusa i realizacja tego dramatu. Powstał on tuż przed wybuchem II wojny światowej lecz pojawił się na scenie teatru Hebertot dopiero w 1945. Rolę tytułową grał Gerard Philipe i w
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 5