- Miałem pewien pomysł na to, co się tu ludziom w Płocku spodoba i co trzeba pokazywać. Udało mi się dwóch synów, kilka dobrych przedstawień, wychowałem paru dobrych aktorów. (...) To jest osiągnięcie, że teatr trwa, że kolejny dyrektor Marek Mokrowiecki to przyzwoity człowiek i chwalebnie tu pracuje - mówi w filmie Alka Pietrzaka z 2010 roku Jan Skotnicki. Pokaz dokumentu zainaugurował spotkanie poświęcone pamięci pierwszego dyrektora płockiej sceny - pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.
Zanim teatr oficjalnie został otwarty (12 stycznia 1975 roku odbyła się premiera "Krakowiaków i Górali" w reżyserii Jana Skotnickiego), trzeba go było najpierw zbudować. W nowym gmachu domu kultury owszem była scena, ale nie nadawała się dla potrzeb widowiska teatralnego. Brakowało odpowiedniego personelu technicznego, krawców, szewców, kogoś, kto umiałby przygotować peruki do przedstawień. Nawet kurtyny nie było, nie mówiąc o rekwizytach. Jan Skotnicki, któremu powierzono organizację teatru, rozpoczął od ściągnięcia ludzi. Zaprosił młodych aktorów z innych ośrodków i szkół teatralnych. Sprowadził fachowców. - Pracowałem wtedy w Teatrze Lalki i Aktora w Poznaniu. W Płocku miałem stworzyć zespół techniczny i przystosować scenę do potrzeb spektakli. Dostaliśmy cztery miesiące, żeby dom kultury Petrochemii przekształcić w teatr - opowiadał kierownik techniczny Józef Muszyński. Do Płocka przyjechał z żoną Sabiną w czerwcu 1974 roku