- Nie przeszkadzają mi puste miejsca na widowni. Nie każdy rozumie operę" - mówi Pavlo Tolstoy, jeden z najbardziej cenionych, pracujących w Polsce tenorów, artysta ukraińskiego pochodzenia. 20 i 22 stycznia w Operze na Zamku w Szczecinie zagra role Pinkertona, amerykańskiego porucznika, który uwodzi i niecnie krzywdzi zakochaną w nim gejszę. Z Pavlo Tolstoyem rozmawiała Magdalena Jagiełło-Kmieciak.
MJK: Opera to nie jest łatwa miłość. Ale bez miłości do opery śpiewanie zamienia się w zwykłą pracę od do Pavlo Tolstoy: Dla mnie opera jest przede wszystkim teatrem. Teatrem, w którym oprócz tekstu mówionego, dołącza się głos. Ale śpiew - śpiewem, śpiewać można na koncertach. Opera to miejsce, w którym można odkryć emocje, zagrać ciałem i głosem. MJK: To czemu opera? Czemu nie teatr? Pavlo Tolstoy: To jest genialne połączenie teatru i śpiewu. Najbardziej, moim zdaniem skomplikowana sztuka w świecie sztuki. W operze trzeba umieć wszystko. Oprócz, co oczywiste, śpiewu, trzeba umieć zagrać aktorsko, trzeba czasem zatańczyć. A ja bardzo lubię wyzwania. Lubię skomplikowane libretta. MJK: Czuje się pan gwiazdą? Pana życiorys jest bardzo bogaty. Pavlo Tolstoy: Nie, nie czuję się gwiazdą absolutnie. Jestem normalnym człowiekiem. W ogóle nie rozumiem tego pojęcia. Wykonuję swoją pracę i za nią otrzymuje wynagrodzenie. Hydraulik nie cz