Jerzy Maksymiuk o Operze Podlaskiej: Wspaniały projekt, ale nie do realizacji
W operetce dyrygować nie będę. Słynny dyrygent, białostoczanin z urodzenia, przyjechał do miasta młodości, aby poprowadzić orkiestrę. Choć wcześniej popierał plan powstania w Białymstoku Europejskiego Centrum Muzyki wraz z operą i operetką, wczoraj powiedział: - To strasznie ambitna sprawa, tylko teraz trzeba mieć do tego ludzi.
Jak zwykle w śnieżnobiałej koszuli, z przerzuconym przez szyję szalem, z rozwianym włosem - taki był wczoraj Jerzy Maksymiuk na spotkaniu w Filharmonii Białostockiej. Słynny dyrygent, białostoczanin z urodzenia, przyjechał do miasta młodości, aby poprowadzić naszą orkiestrę. Zapytany o to, jak ocenia wczorajszą próbę, odpowiedział: - Skrzypek niezwykle mnie wzrusza, bo ma niezwykle subtelną grę. Znakomity skrzypek. Ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy wolą dźwięk mocny. A solistka? Dziewczyna młoda... No, śpiewa. Zastanawiam się, co z tym zrobić. Nie krył więc, że zachwycony solistką nie jest, ale dodał też, że jest podatny na nastroje. A wczoraj nastrój mistrza najlepszy chyba nie był. Choć wcześniej popierał plan powstania w Białymstoku Europejskiego Centrum Muzyki wraz z operą i operetką, wczoraj powiedział: - To strasznie ambitna sprawa, tylko teraz trzeba mieć do tego ludzi. Kto to poprowadzi? Kto będzie grał? Kto będzie �