"Cyrulik sewilski", Gioacchino Rossini/"Zabawa tancerska", Karol Kurpiński w reż. José Carlosa Plazy w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Olgierd Pisarenko w Ruchu Muzycznym.
Po upływie mniej więcej roku od chwili, kiedy to były i nagle reaktywowany dyrektor Janusz Pietkiewicz postanowił raz jeszcze uratować stołeczny Teatr Wielki od niechybnego upadku artystycznego i moralnego, doczekaliśmy się pierwszej premiery operowej na wielkiej scenie. Pośród polskich teatrów operowych bodaj tylko dwa nie grały w ostatnim sezonie "Cyrulika sewilskiego", nie wydaje się więc, by warszawskim spektaklem wypełniono jakąś dotkliwą lukę w repertuarze (który skądinąd takimi lukami wprost zieje). Cokolwiek byśmy jednak na ten temat sądzili, "Cyrulik..." jest arcydziełem i choćby z tego względu należy mu się pierwszorzędna artystyczna "obsługa". Próbowano ją zapewnić metodą, która kiedyś może się i sprawdzała (tak jak swego czasu sprawdzały się licencje na małego fiata czy berlieta), mianowicie sięgnięto po "używaną" inscenizację zagraniczną. Przedstawienie hiszpańskiego reżysera Juana Carlosa Plazy jest od 13 lat wystawiane