"Noc całego życia" w reż. Szymona Szurmieja w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Mirosław Winiarczyk w idziemy.
Co dzieje się w duszy człowieka, który czeka na śmierć? Co zmienia w myśleniu świadomość nieuchronnie zbliżającego się kresu? Próbę odpowiedzi na to niełatwe pytanie podjęli twórcy spektaklu "Noc całego życia", będącego zapisem ostatnich godzin z życia Janusza Korczaka - lekarza, pisarza, wychowawcy i publicysty. Nie, to nie jest kolejny spektakl biograficzny, ukazujący postać słynnego społecznika w chwale. Nie jest to też spektakl o rewolucji w wychowaniu. Wręcz przeciwnie, daty i fakty odgrywają tu rolę zdecydowanie drugorzędną. To, co najważniejsze - duchowa sylwetka człowieka wyłania się chaotycznie z mroku i mgły. Akcja dramatu balansuje na pograniczu jawy i snu. Sceny z życia Korczaka pojawiają się jedna po drugiej. W ostatnich godzinach nawiedzają go żywi i umarli. We własnym pokoju Korczak toczy wyimaginowane dysputy ze słynnym wariatem warszawskiego getta, nieżyjącym już Rubinsztajnem, ze starymi znajomymi, współpracownikami, a