Trzydzieści lat po słynnym "Wyzwoleniu" Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze w Krakowie Mikołaj Grabowski pokazał swoją wizję dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Zapowiadał, że jego spektakl będzie rozmową ze współczesnością. Ale na scenie tekst sprzed stu lat brzmi głucho i archaicznie, szczególnie w ustach głównego bohatera. Konrad w wykonaniu Oskara Hamerskiegoto recytator, który nie bardzo wie, o czym i po co mówi. Jest przechodniem, który z ulicy wstępuje do teatru i nie wiedzieć czemu co jakiś czas w uniesieniu wykrzykuje: ojczyzna, naród, dusza. Aluzje do współczesności pojawiają się w postaci przewidywalnych grepsów, dobrych w kabarecie, ale niewybaczalnych w najbardziej mrocznym i intymnym dramacie Wyspiańskiego. Spektakl rozsypuje się na sceny, których nie sposób złożyć w całość. Ogląda się je jak przez szybę, z poczuciem, że nikogo nie dotyczą. Są w spektaklu chwile ważne: rozmowa z maskami o tym, że brak nam nieskła
Tytuł oryginalny
W niewoli "Wyzwolenia"
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 24