"Kordian" Słowackiego w inscenizacji Jana Englerta jest nowym, ważnym kluczem do teatru romantycznego
Jan Englert dokonał w teatrze telewizji rzeczy artystycznie niezwyczajnej. Czyniąc malignę rannego bohatera osią teatralnej narracji "Kordiana", amorficzny dramat romantyczny scalił w jednolity przewód sceniczny. I jeszcze: nie tylko przełożył dramat na teatr, a teatr na telewizję, ale - bagatela! - zaproponował oryginalną i współcześnie nośną estetykę telewizyjną dla romantycznego kreacjonizmu. Spektakl otwiera scena koronacyjna. W tłumie na placu Zamkowym kręcą się Garbus-Mefisto-Doktor, Nieznajomy, spojrzenia co chwilę zatrzymują się na Grzegorzu i małym Kordianie. Po koronacji tłum rozlewa się po Starówce. Witold Adamik - znakomicie, jak cały spektakl - podgląda i filmuje grupki w uliczkach i zaułkach. I dopiero teraz początek: "Zabił się młody". Swój pierwszy, hamletyczny monolog Kordian rozważa w pałacowym parku, w - jak koronacja - znów autentycznym plenerze. Czy dla kreacjonizmu romantycznego wiersza sposobny jest - tak mu przecież pr