Trzeba od razu powiedzieć, że wczorajsza premiera w Teatrze Polskim jest wielkim wydarzeniem! Wprowadzenie na scenę tragedii Tadeusza Micińskiego "W mrokach Złotego Pałacu" zanotowane będzie z całą pewnością w kronikach teatralnych i literackich. Poeta ten został wreszcie obdarzony w Poznaniu tytułem dramaturga - o co prawie całe życie się ubiegał. Bo tylko jeden jego dramat doczekał się na krótko ożywienia scenicznego: "Kniaź Patiomkin". Zostaliśmy przekonani, że Tadeusz Miciński jest w prostej linii spadkobiercą naszych wielkich romantyków - a dzieło jego, zagmatwane i magiczne, może stać się pretekstem dla wygłaszania manifestów ideowych przez różne pokolenia. A to przywilej jedynie wieszczów... Niech więc wszystkie pretensje - dużo ich można zgłaszać - nie przesłonią wielkiej zasługi inscenizatorów wczorajszego spektaklu, że uczynili początek: poruszyli głaz, przesłaniający wejście do mogiły, która okazuje się tylko okresowym s
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Poznański nr 212