Od wielu lat utrzymywała się w środowisku ludzi teatru legenda o wielkim, polskim, zapomnianym całkowicie przez teatr dramacie - misterium Tadeusza Micińskiego. Za przeniesieniem go na scenę przemawiało prekursorstwo literackie autora, autorytety entuzjastów i propagatorów jego twórczości dramatycznej: Schillera, Horzycy, Stanisława Ignacego Witkiewicza. Przeciwko - ogrom materii scenicznej dramatu, trudność jego inscenizacji, adaptacji i oczyszczenia z młodopolskich naleciałości symboliki, języka, patosu. Po prawie sześćdziesięciu latach od chwili powstania bizantyjski dramat Micińskiego doczekał się właśnie w Poznaniu prapremiery. Prapremiery oczekiwanej w środowisku teatralnym ze szczególnie dużym napięciem i uwagą. Wystarczyło dobrze rozejrzeć się po sali na premierze - ilu krytyków i teatrologów na nią przybyło spoza Poznania. Marek Okopiński przyzwyczaił nas już w ciągu czterech lat swej dyrekcji do bardzo ambitnych propozycji repertua
Tytuł oryginalny
W mrokach bizantyjskiego wschodu
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 215