- Końcowym celem jest zatańczenie jak największej roli w jak największym teatrze przy jak największej liczbie publiczności. I tak bez końca - mówił pierwszy solista Polskiego Baletu Narodowego - Siergiej Popow
Cezary Łasiczka: - Skąd wzięła się u Ciebie miłość do tańca? Siergiej Popow: Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Mama zaprowadziła mnie do Domu Pioniera. Zabawne, bo początkowo miałem trafić do kółka koszykarskiego, ale po drodze mijaliśmy otwarte zapisu do tanecznego i mamie jakoś tak wpadło do głowy. Tam chodziłem przez jakieś 3-4 lata. Na koszykówkę zapisałem się również, ale byłam tam chyba tylko trzy razy. Bardziej spodobał mi się taniec i tak już zostało. Co takiego jest w tańcu, że nie chce się schodzić ze sceny? SP: To jest prawie jak narkotyk. Kiedy wychodzisz na scenę, kiedy zaczynasz to czuć .. Tego nie da się przekazać słowami. W tym momencie uaktywnia się więź z publicznością. Jeśli wiesz co chcesz im przekazać i jak chcesz im to przekazać - wpadasz w stan euforyczny i to wszystko trwa. Scena jest bardzo szczególnym miejscem, pozwala podczas wykonywania konkretnej roli wcielić się w zupełnie inną osob