- Rzeczą, która mnie teraz skłania do myślenia, jest moja starość. Próbuję zasłużyć na te swoje 75 lat. Nie tylko datą, ale i oglądem świata, wzruszeniem i strachem - mówi JAN NOWICKI.
Porozmawiajmy jak Nowicka z Nowickim. Szczerze. - Nigdy inaczej nie rozmawiam. To dlaczego nie tak dawno powiedział Pan: "Nie przykładam wagi do tego, co mówię. Jak mnie coś znudzi, to zmieniam optykę, by nie zasnąć". I jeszcze: "Prawda jest smutna jak jasna cholera. Trzeba siebie kreować". - Każda rozmowa jest rodzajem kreacji. Na Boga, przecież to nie jest konfesjonał, a nawet w konfesjonale ludzie kombinują. Rzecz nie polega na tym, że kłamię, tylko że zdarza mi się barwnie opowiadać. Jest to zarówno w interesie słuchacza, jak i moim. Przypomina mi się historia rozmów ze Skrzyneckim, podczas których mieli Panowie zwyczaj zmieniać punkt widzenia. - System wypracowaliśmy po to, żeby się nie zanudzić na śmierć. Na określony temat mówiliśmy raz tak, raz odwrotnie. To wprowadzało ożywienie. Czasem wygadywaliśmy niesamowite bzdety. Pan Piotr był niebywałym mówcą, starałem się mu dorównać. Marta Meszaros stwierdziła, ż