Ta właśnie sztuką - "W małym dworku" - powrócił po wojnie Stanisław Ignacy Witkiewicz na polską scenę zawodową. Było to w grudniu 1959 roku w warszawskim Teatrze Dramatycznym. I po jedenastu blisko latach - ta sama sztuka w telewizji. Pisząc recenzje z tamtej premiery sugerowałem, by spektakl przenieść na małą scenę tego teatru, gdyż nie jest to sztuka "dla szerszej widowni"... Ale od tego czasu "nauczyliśmy się" Witkacego gra go się ciągle w różnych teatrach, przesiał już dawno szokować, niepokoić, wywoływać polemiki i kontrowersje, uklasyczniał nam jakoś i spoczciwiał. Co nie znaczy, że jest to autor telewizyjny. Dla milionowej widowni. Po prostu dlatego, że trzeba go odbierać na widowni normalnego teatru, poddawać się zbiorowej reakcji widowni. Poza tym spośród kilku milionów telewidzów teatru poniedziałkowego znaczny jednak procent - mimo spopularyzowania przez teatry Witkacego - nie zna jego alfabetu teatralnego, którym posłużył się
Tytuł oryginalny
"W małym dworku". Mały ekran
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne - Warszawa nr 126