Zachowując "zupełna swobodę komponowania formalnego", operując ogromną wyobraźnią, poczuciem humoru, wyolbrzymiając, przerysowując i prześmiewając - tworzył Witkacy swe sztuki, które przed laty (grywane dość sporadycznie) - szokowały, a dziś stały się czymś w rodzaju objawienia. Pojawiają się coraz częściej na scenach rodzimych, są przedmiotem zainteresowania zagranicy i - materiałem naukowych badań. Analizuje się je, pisze o nich, a teatralna rzeczywistość potwierdziła ich repertuarową "przydatność". Czasami tylko w recenzenckich rozważaniach pojawia się wątpliwość: jak grać te sztuki? Czy całkiem serio, czy raczej groteskowo? Oglądając inscenizację telewizyjną "W małym dworku" nikogo chyba nie nurtowały takie wątpliwości. Reżyser ZYGMUNT HUEBNER nadał spektaklowi jednolity ton, nic tu nie zostało przerysowane - groteskowość sytuacji była jakby czymś oczywistym. Rozgrywano to przedstawienie brawurowo; zmienność nastro
Tytuł oryginalny
"W małym dworku"
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 125