Prezes Zarządu Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz przysłał do władz lubelskich protestacyjny list otwarty, w którym dowodzi, że bez Jacka Bonieckiego nie będzie w Lublinie opery. Mam ten list przed sobą, czytam po raz kolejny - i nie wiem, o co w nim chodzi - pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Tym bardziej kiedy przeczytałem jeszcze, co moi koledzy dziennikarze napisali - że list jest w obronie Jacka Bonieckiego, który powinien wrócić do Teatru Muzycznego w Lublinie. Jak mam to rozumieć, skoro w biuletynie BIP jak wół stoi, że Jacek Boniecki pracuje od kwietnia 2008 w Teatrze Muzycznym jako kierownik artystyczny. Prezes Łukaszewicz użala się nad Bonieckim, że ten został fałszywie pomówiony i z tego powodu kiedyś zwolniony z funkcji dyrektora. Nie odmawiając, broń Boże maestro Bonieckiemu wysokich umiejętności zawodowych i wielkiego talentu muzycznego, pragnę jednak przypomnieć, że to sam maestro związał się niegdyś także z takimi siłami w województwie, które właśnie doniesieniami do prokuratury chciały ugruntować swoją władzę oraz wykończyć przeciwników w walce o stanowiska i wpływy. Była to ohydna polityka i mamy nadzieję, że nie wróci. A jaką winę prezes przypisuje obecnej dyrekcji TM? Taką oto, że nie walczy o op