"Utero" to opowieść o kobietach, ich codziennych wyborach, decyzjach, które powodują konsekwencje nierzadko na całe życie. Ruch wywołany zamysłem reżyserki i tym, co przekazywały aktorki, był na tyle przejmujący i oddający emocje, że wśród widowni, nie tylko tej najmłodszej, słychać było pochlipywania oraz widać było wzruszenie i smutek na twarzach aż do ostatniej sceny - po premierze spektaklu Teatru Ruchu Enza pisze Marcin Kamiński w Głosie Pomorza.
Choć muzyka gra, to jest cisza, choć jest ruch, to jest ból, ból związany z życiem kobiety, z wyborami i ich brakiem. "Utero" to najnowszy spektakl działającego w Rondzie Teatru Ruchu Enza. Tytuł nawiązuje do łacińskiego terminu określającego macicę i łono. W weekend można było obejrzeć jego premierę, która zakończyła się niekończącymi się owacjami. A wcześniej... Gabriela Keller-Janus sięgnęła w tym spektaklu po nowe środki przekazu. Tym razem ruch, którym operowały dojrzałe już panie, był powodowany nie tylko samym zamysłem reżyserki, ale ich doświadczeniem życiowym, doświadczeniem jako matek, problemami, z którymi spotykają się w życiu. "Utero" to opowieść o kobietach, ich codziennych wyborach, decyzjach, które powodują konsekwencje nierzadko na całe życie. Ruch wywołany zamysłem reżyserki i tym, co przekazywały aktorki, był na tyle przejmujący i oddający emocje, że wśród widowni, nie tylko tej najmłodszej, słychać