Jednym z tropów, który wydaje się szczególnie ciekawy, jest podążenie drogą wyznaczającą plan rodzinny w dramacie Wyspiańskiego. Można go obserwować - w mniejszym lub większym stopniu - we wszystkich czterech aktach "Akropolis" - pisze Tomasz Kaczorowski na blogi Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Którą drogą? Po "Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego czytelnik/słuchacz/widz może poruszać się, jak po labiryncie. Ogromnym, zawiłym, niejednolitym fabularnie i dramaturgicznie, ale jednak noszącym znamiona regularności, czy może nawet - harmonii. Jest to świat skomplikowany, zrodzony w wyobraźni, według mnie, genialnej. Tylko i wyłącznie od czytelnika/słuchacza/widza zależy, którą ścieżką podąży i czy nadąży za myślą poety, czy zatrzyma się w jakimś szczególnie zajmującym punkcie; czy przejdzie labirynt jedną trasą, czy będzie musiał się cofnąć, czy może jeszcze - dobrowolnie postanowi wejść do labiryntu ponownie i przejdzie go inną drogą. Tylko jedno w tej strukturze jest pewne: wejście musi odbyć się przez zachodnie (główne) wrota katedry wawelskiej. Dalej, wskazane jest, aby poruszać się wbrew kierunkowi zwiedzania Jednym z tropów, który wydaje się szczególnie ciekawy, jest podążenie drogą wyznaczającą plan rodzin