"Eva Peron" w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
"Eva Peron" Copiego w teatrze Wybrzeże. Ostatnie dni chorej na raka, umierającej Evity. Prawdziwą Evę Peron widzimy w tym przedstawieniu przez chwilę, na starych kronikach filmowych. Zgrabna blondynka, w dopasowanych kostiumach. Evita ze sztuki "Eva Peron" Copiego, prapremierowo wystawionej w sobotę w teatrze Wybrzeże, ma się do tamtego pierwowzoru jak noc do dnia. Grający Evitę Łukasz Konopka - patykowaty, przygarbiony, w długim szlafroku i rajstopach, od pierwszej sceny skojarzył mi się z modliszką. Taka to rzeczywiście drapieżna, bezwzględna postać. Autor sztuki, tworzący pod pseudonimem Copi argentyński emigrant, miał swoje powody, by postać legendarnej Evity odbrązowić. Jego rodzinę peronistowski reżim wyrzucił z kraju z powodu antyrządowej działalności ojca. Ale "Eva Peron" nie jest politycznym pamfletem na dyktaturę Perona. W fenomenie peronizmu Copiego ciekawi coś innego - absurdalny teatr, w jaki za czasów kultu Evity zmieniła się Argent