Na wstępie zastrzeżenie - teatr "Cricot", który dał ostatnio nową premierę "Kurki wodnej" Witkacego, nie rości sobie pretensji do masowej publiczności. Byłoby zresztą o nią bardzo trudno. "Cricot" jest teatrem poszukiwań artystycznych, sceną awangardy, laboratorium malarzy i ludzi teatru, które co spokojniejszych obywateli przywykłych do uregulowanego trybu życia może przyprawić o zawrót głowy lub nawet o demonstracyjne protesty. Takie demonstracje nigdy zresztą artystom nie zaszkodziły, a wręcz przeciwnie. Tadeusz Kantor, twórca ostatniej premiery, uważa, że sztukę należy przyjmować na zasadzie religii lub szoku. Jego, powiedziałbym, agresywna wyobraźnia i propozycje teatrzyku "Cricot" nie pozostawiają co do tego żadnej wątpliwości. Zgódźmy się więc na ten imperatyw i wejdźmy w świat wyobrażeń Kantorowskich, inaczej bowiem nie będziemy mieli nic do roboty w Krzysztoforach i z góry radzę sobie wykupić bilet do Mic
Tytuł oryginalny
W Krzysztoforach u Kantora
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 113