Jedenasty dzień XX Międzynarodowego Festiwalu Wyobraźni i Możliwości Teatru Lalek „Anima” w Olsztynie. Pisze Zuzanna Kluszczyńska.
Ostatni festiwalowy czwartek rozpoczął się od rozświetlenia blaskiem planet jednej z sal olsztyńskiego zamku. Ze względu na pogodę, premiera Dziewiątej Planety w reż. Zuzanny Łuczak Wiśniewskiej odbyła się w środku warmińskiego muzeum. Przestawienie powstało na podstawie książki Moniki Milewskiej i Agnieszki Pollo o tym samym tytule. W spektaklu śledzimy losy Celestynki, małej komety, która, dorastając, przemierza cały Układ Słoneczny. Bohaterka pragnie pomóc Plutonowi, nie mogącemu pogodzić się z faktem utracenia statusu planety. Celestynka pragnie więc dotrzeć do ziemskich astronomów, aby przekonać ich do zmiany zdania. W przedstawieniu istotna jest również część muzyczna. To właśnie dzięki piosenkom dowiadujemy się o wielu faktach z życia planet. Każda z nich ma w spektaklu nie tylko inny wygląd, ale własny charakter, co ubarwia i ułatwia ich zapamiętanie.
Spotkanie z Celestynką i planetami może zachęcać młodych widzów do samodzielnego zgłębiania poruszonych tematów. Dużą przyjemność przynosi również obserwowanie dorastania komety, która, z każdym kosmicznym kilometrem, robi się coraz starsza i dojrzalsza. Historia Celestynki namawia dzieci do przyjrzenia się swojej własnej drodze. Temu, jak z każdym dniem potrafią i będą potrafić coraz więcej oraz zachęca do mierzenia wysoko w wyznaczaniu swoich celów i pragnień. Niezależnie od tego czy, młodzi widzowie sami chcą podbijać kosmos, czy mają inne marzenia, wszystko jest możliwe, jeśli nie będą bali się próbować.
Należy również docenić to, że spektakl nawiązuje do historii miasta. W Dziewiątej planecie nie pojawia się (jako bohater) Mikołaj Kopernik, ale trudno nie skojarzyć fabuły spektaklu z jego postacią, zwłaszcza, że premiera odbyła się jako część muzealnych, wakacyjnych czwartków z Kopernikiem. Dziewiąta planeta wykorzystuje więc część lokalnego dziedzictwa, ale robi to w sposób świeży i niebanalny. Tworzy nowych bohaterów i ich przygody oraz wykorzystuje inne, można by rzec, autotematyczne, spojrzenie na niebo.
Gdyby nie zmiany wywołane pogodą, spektakl świetnie odnalazłby się w plenerze. Lalki, autorstwa Alicji Helfojer, kolorowe, duże i płaskie, jak wycięte z książki dla dzieci obrazki, wyróżniają się z daleka, nawet w nieteatralnej przestrzeni. Zespół aktorski (Karolina Sadowska, Sylwia Wiensko, Mateusz Zbrożek) także świetnie sprostał nowej sytuacji, grając dynamicznie, szeroko, ale nie chaotycznie, precyzyjnie, z szacunkiem do widowni, także nie do końca obytej z muzealną salą. Dzieci nie tylko śledziły z uwagą spektakl, ale chętnie podpowiadały małej komecie i innym bohaterom rozwiązania zaistniałych problemów.
Wystawienie Dziewiątej planety tak blisko tablicy doświadczalnej Kopernika nadało przedstawieniu jeszcze nowych kontekstów. Mogliśmy poczuć się jak słynny astronom, który może w tej właśnie sali przygotowywał się do swoich kolejnych odkryć. Idea przybliżenia do siebie dwóch instytucji kulturalnych, działających bardzo blisko siebie, sprzyja nie tylko wytwarzaniu ciekawych teatralnych znaczeń, ale również odkrywaniu przez uczestników nowych doświadczeń. Dzisiaj widziałam dwukrotnie jak grupa osób zwiedzających muzeum podchodzi pod plakat z programem festiwalu ANIMA i dyskutuje o kolejnych, nadchodzących wydarzeniach, o których wcześniej nie miała pojęcia.
Jak wielu innych widzów, sama również skorzystałam z okazji i zwiedziłam zamek. Weszłam nawet na wieżę, mimo, że wysokości i strome schody mnie troszeczkę przerażają. Pomyślałam jednak o Celestynce, która, pomimo strachu, przemierzyła cały układ słoneczny i sama udałam się w tę trudną podróż, której nagrodą było zobaczenie z góry, jak pięknie zielony jest Olsztyn.